Team Biegających Walczaków spędził dwa tygodnie lipca w Pile
celem odnowy i odbycia przygotowań do drugiej części sezonu letniego. Plan
został zrealizowany w 200%.
Dziękujemy za tę możliwość Rodzicom, Teściom i Dziadkom Szukalskim. Bez nich plan nie udał by się wcale.
Poniżej kilka liczb na podsumowanie:
- ilość treningów na boisku szkolnym: 1
Raz wzięliśmy z Olkiem rower i pojechaliśmy na boisko
szkolne. Uparcie tarzał się w piasku ćwicząc skok w dal. Na 200-metrowej bieżni
zrobił kilka kółek na fulla – oczywiście z przerwami, jako przygotowanie do
czekających go we wrześniu zawodów z okazji Maratonu Warszawskiego. Może coś
tam mu w nogach zostanie…
- ilość treningów biegowych: 13
Ja wykorzystywałem górki, których w Pruszkowie brakuje żeby
się przyzwyczaić przed startem w Gdyni, podczas którego bieg wiedzie najpierw
mocno pod górę. Ewa wybierała różne trasy.
- ilość treningów pływackich na basenie: 3
Dwa razy byłem na basenie sam, a raz z Olkiem i jego
dziadkiem. Dziadek był pod wrażeniem, że młody w ogóle nie boi się wody. Po
moim treningu pływackim, ćwiczyliśmy jeszcze zjazdy w rurze – o mało nie
zgubiłem okularków.
- ilość treningów na wodach otwartych: 3
Raz byliśmy całą rodzinką i trenował głównie Olek. Innym
razem udało mi się przepłynąć jakieś półtora kilometra. Jeszcze innym razem ja
zostałem w domu, a Olka w kole ratunkowym z Zygzakiem McQueenem asekurował
dziadek.
- ilość treningów kolarskich: 6
Wyjeżdżając na dwa tygodnie nie mogłem nie zabrać roweru.
Testowałem nowe dla mnie odcinki szos wokół Piły. Było magicznie. Znalazłem
nawet kawałek asfaltu w lesie na terenie obszaru Natura 2000. Parę razy jeździł
też Olek.
- ilość wizyt w serwisach rowerowych: 6
Na pierwszym treningu pękła mi szprycha i odkryłem, że
skończyły mi się klocki. Gość, który to wymieniał źle wycentrował koło. Na drugim
treningu odkryłem dodatkowo, że coś mi hałasuje w piaście, więc udałem się do
innego magika. Ten wycentrował koło, ale na piastę nie miał czasu – podawał
termin odbioru roweru na za tydzień. Na trzecim treningu piasta rozsypała się,
więc i tak nie mając na czym jeździć mogłem poczekać. Zdecydowałem się na
wymianę, która potrwała krócej, a ostatni trening zrobiłem z najwyższą średnią
prędkością podczas całego wyjazdu – brawo pan z serwisu/sklepu Kolarz!
- ilość treningów na przyrządach: 14539
Ida non stop trenowała na bujaczku. Nóżki w przód, nóżki w
tył, nóżki w przód, nóżki w tył – a bujaczek wesoło się kiwał. Nasze wiecznie
uśmiechnięte, młodsze dziecko jest w tym względzie samowystarczalne. Starsze
wykorzystywało natomiast każdą okazję, żeby dopaść trenażer cioci. Liczą się
też wyjścia na plac zabaw.
- ilość treningów badmintona: 1
Dziękujemy za to popołudnie Piotrze, Beato i Edi!
- ilość zrobionych zdjęć: 1
Przez cały ten czas bawiliśmy się tak dobrze, że kompletnie nie
zawracaliśmy sobie głów robieniem zdjęć. Dopiero na sam koniec Ewa zrobiła
jedno. W zasadzie tylko dlatego, że stwierdziła, że jeszcze nigdy nie robiła
selfie w windzie… Co tam fotki, liczą się fantastyczne chwile (w Pile)!
Nawet nie czuje jak rymuje
Krystian
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz