wtorek, 2 sierpnia 2016

Sprawozdanie ze zgrupowania Biegających Walczaków w Pile


Team Biegających Walczaków spędził dwa tygodnie lipca w Pile celem odnowy i odbycia przygotowań do drugiej części sezonu letniego. Plan został zrealizowany w 200%. 
Dziękujemy za tę możliwość Rodzicom, Teściom i Dziadkom Szukalskim. Bez nich plan nie udał by się wcale. 
Poniżej kilka liczb na podsumowanie:

- ilość treningów na boisku szkolnym: 1
Raz wzięliśmy z Olkiem rower i pojechaliśmy na boisko szkolne. Uparcie tarzał się w piasku ćwicząc skok w dal. Na 200-metrowej bieżni zrobił kilka kółek na fulla – oczywiście z przerwami, jako przygotowanie do czekających go we wrześniu zawodów z okazji Maratonu Warszawskiego. Może coś tam mu w nogach zostanie…

- ilość treningów biegowych: 13
Ja wykorzystywałem górki, których w Pruszkowie brakuje żeby się przyzwyczaić przed startem w Gdyni, podczas którego bieg wiedzie najpierw mocno pod górę. Ewa wybierała różne trasy.

- ilość treningów pływackich na basenie: 3
Dwa razy byłem na basenie sam, a raz z Olkiem i jego dziadkiem. Dziadek był pod wrażeniem, że młody w ogóle nie boi się wody. Po moim treningu pływackim, ćwiczyliśmy jeszcze zjazdy w rurze – o mało nie zgubiłem okularków.

- ilość treningów na wodach otwartych: 3
Raz byliśmy całą rodzinką i trenował głównie Olek. Innym razem udało mi się przepłynąć jakieś półtora kilometra. Jeszcze innym razem ja zostałem w domu, a Olka w kole ratunkowym z Zygzakiem McQueenem asekurował dziadek.

- ilość treningów kolarskich: 6
Wyjeżdżając na dwa tygodnie nie mogłem nie zabrać roweru. Testowałem nowe dla mnie odcinki szos wokół Piły. Było magicznie. Znalazłem nawet kawałek asfaltu w lesie na terenie obszaru Natura 2000. Parę razy jeździł też Olek.

- ilość wizyt w serwisach rowerowych: 6
Na pierwszym treningu pękła mi szprycha i odkryłem, że skończyły mi się klocki. Gość, który to wymieniał źle wycentrował koło. Na drugim treningu odkryłem dodatkowo, że coś mi hałasuje w piaście, więc udałem się do innego magika. Ten wycentrował koło, ale na piastę nie miał czasu – podawał termin odbioru roweru na za tydzień. Na trzecim treningu piasta rozsypała się, więc i tak nie mając na czym jeździć mogłem poczekać. Zdecydowałem się na wymianę, która potrwała krócej, a ostatni trening zrobiłem z najwyższą średnią prędkością podczas całego wyjazdu – brawo pan z serwisu/sklepu Kolarz!

- ilość treningów na przyrządach: 14539
Ida non stop trenowała na bujaczku. Nóżki w przód, nóżki w tył, nóżki w przód, nóżki w tył – a bujaczek wesoło się kiwał. Nasze wiecznie uśmiechnięte, młodsze dziecko jest w tym względzie samowystarczalne. Starsze wykorzystywało natomiast każdą okazję, żeby dopaść trenażer cioci. Liczą się też wyjścia na plac zabaw.

- ilość treningów badmintona: 1
Dziękujemy za to popołudnie Piotrze, Beato i Edi! 

- ilość zrobionych zdjęć: 1
Przez cały ten czas bawiliśmy się tak dobrze, że kompletnie nie zawracaliśmy sobie głów robieniem zdjęć. Dopiero na sam koniec Ewa zrobiła jedno. W zasadzie tylko dlatego, że stwierdziła, że jeszcze nigdy nie robiła selfie w windzie… Co tam fotki, liczą się fantastyczne chwile (w Pile)!


Nawet nie czuje jak rymuje

Krystian

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz