czwartek, 25 maja 2017

4 czerwca – sądny dzień

Choć na początku byliśmy z Kubą bardzo entuzjastycznie nastawieni do robienia filmów z przygotowań do naszego startu w Ślesinie, gdzie rozstrzygnie się „Zakład o #tritort”, który zawarliśmy po ostatnich wakacjach, z czasem ciężki trening, życie rodzinne i realizacja pozatriathlonowych zainteresowań wygrały ze szczerą chęcią częstego wrzucania newsów od nas. A przez ten czas działo się wiele, choć za nim o tym, po krótce przypomnę o co chodzi w naszym zakładzie.
Ja i Kuba jesteśmy zawodnikami raczej z końca stawki, niż z początku. Co więcej, w zeszłym sezonie dopiero co zadebiutowałem w zawodach triathlonowych. Startowałem z Kubą i byłem lepszy o kilkanaście minut. On zawziął się i wyzwał mnie na pojedynek. Zakład przyjąłem, a jego podpisanie możecie zobaczyć tutaj: http://www.innespacery.pl/aktualnosci/zaklad-o-tritort-odc-1.html
Ostatni odcinek wypuściliśmy bodajże w styczniu. Potem Kuba na kilka tygodni wyjechał do Szwecji, gdzie z kolegą miał pokonać w warunkach zimowych jeden z tamtejszych szlaków. Ja w tym czasie walczyłem w Warszawskim Triathlonie Zimowym (video tutaj - https://www.youtube.com/watch?v=VmXCmYhfJQY). W lutym zaczęliśmy przygotowania na dobre, kiedy to kalendarz pokazał, że do startu zostało 16 tygodni. Przypadek sprawił, że właśnie wtedy Ewa przeszła na dietę, a ja razem z nią, dzięki czemu poważnie schudłem. Uzupełniłem braki sprzętowe zaopatrując się u Piotrka Kluski w używaną lemondkę, a w TriOutlecie w piankę.
Cała reszta to wyłącznie praca, praca i jeszcze raz praca. 6 treningów w tygodniu prawie bez wyjątków. Choć może nie były one tak trudne jak nasze sprawy rodzinne w czasie tuż przed bardzo dobrym, zakończonym znakomitym rezultatem, startem w Półmaratonie Warszawskim, kiedy tak naprawdę najtrudniejszą rzeczą jaka nas spotkała było odejście mamy Ewy. Czas potem to już proza życia sportowca amatora – praca, trening, praca, trening, zmaganie się z pogodą, konieczność wybierania pomiędzy jazdą na dworze, a pozostaniem na trenażerze, no i nasze Parkruny, z których każdy kolejny wychodził coraz lepiej.
Z drugiej strony, z obozu Kuby, niekiedy dochodziły mnie wieści o braku treningu. To mogła być jednak zasłona dymna i nawet moje dobre rezultaty nie są dostatecznym powodem, żeby Kubę lekceważyć. Schudł praktycznie tyle samo co ja i tak naprawdę nie wiem, w jakim jest miejscu. To, gdzie tkwi jego przewaga, to fakt, że nie ma nic do stracenia. Ja oprócz Ślesina mam zaplanowane w tym sezonie jeszcze trzy starty w triathlonach, z czego kolejny już tydzień później i nie opłaca mi się śrubować wyniku. On może sobie pozwolić na start „na zajechanie”. Jego jedynym celem będzie wygrana ze mną – nie z zegarem.
Poniżej ostatni odcinek naszego cyklu przed zawodami w Ślesinie. Decydujące starcie 4 czerwca. Zobacz video i weź udział w konkursie.

Ponieważ nasz zakład ma charakter charytatywny, chcielibyśmy i Ciebie wkręcić w pomaganie.

Wpłać dowolną kwotę na rehabilitację mojego kolegi Maćka, tutaj: https://pomagam.pl/PomozMackowi, a następnie wejdź na Facebooka Biegających Walczaków (link obok posta) i wytypuj zwycięzcę zakładu oraz jego wynik. Osoba, która będzie najbliżej otrzyma zestaw książek ufundowany przez wydawnictwo Inne Spacery:
- Triathlon – plany treningowe
- Szybciej – nauka o prędkości w triathlonie
- Jak bardzo tego chcesz? – psychobiologiczny model zwyciężania
To prawdziwy niezbędnik triathlonisty, dzięki któremu nie tylko można dowiedzieć się i zrozumieć więcej na temat tego sportu, ale też przekonać się jak z emocjami podczas startu radzą sobie największe gwiazdy. Opisy tych trzech pozycji znajdziesz na stronie wydawnictwa: www.innespacery.pl.
Nie wiesz jak typować? Dla ułatwienia dodam, że w zeszłym roku mój rezultat w Ślesinie wyniósł 2h 51 min, a życiówka Kuby na tej trasie to 3h 3 min. Poza tym warto wpłacić na rehabilitację Maćka. Tak jak my jest sportowcem amatorem, który skacze na rowerze przede wszystkim dla przyjemności. Jest moim kolegą z pracy, a do zbiórki musiał się uciec, żeby zapewnić sobie dobre warunki do powrotu do zdrowia, których nasze państwo nikomu nie zapewnia, jak choćby natychmiastowa rehabilitacja – zwykle wiele tygodni oczekiwania. Konkurs trwa do startu w Ślesinie, lub do czasu zebrania przez Maćka całej potrzebnej kwoty – zostało około 2000 zł.