Po zgrupowaniu w Pile przygotowującym nas do kolejnej części
sezonu (o którym można przeczytać TU-klik) nadszedł czas upragnionych wakacji.
Pojechaliśmy na Pojezierze Złotowskie, do malutkiego miasteczka wypoczynkowego
Kujanki leżącego nad wielkim jeziorem Borówno. Dla mnie to mały powrót do
przeszłości. 22 lata temu byłam tam z rodzicami na wakacjach. Wtedy nawet
zrobiłam kartę pływacką! Ha. Jest tam co robić i można aktywnie wypoczywać. Co
też uczyniliśmy. W drugim tygodniu do nas dojechała rodzina Sportowej Mamy –
czyli Asia i Kuba z córeczkami. I razem z nimi biegaliśmy i pływaliśmy.
Podsumowanie dwutygodniowych wakacji Biegających Walczaków w
liczbach.
Bieganie: 58,75 km
Lwia część dystansu to moje treningi. Razem przebiegłam
45km. Z czego 29 w drugim tygodniu z Asią. Pierwszy raz biegałam z kimś innym
niż własny mąż. Fajne doświadczenie. Dzięki Asia! Było naprawdę super.
Krystian przebiegł się raz. Pobiegli z Kubą chcąc zrobić
8km. Ale chłopaki się zgubili i wyszło im 14.
Gdzieś pomiędzy Zakrzewem a Kujankami |
Chodzenie: 15,08 km
Tym razem wózek Idy przeważnie stał, a nie jeździł. Ale nie
było czasu na tak prozaiczne czynności jak spacery. Przygoda wzywała.
Takie widoki podczas spacerów po lesie z Duśką |
Pływanie: 3,49 km
Zaliczaliśmy treningi open water w pięknym jeziorze Borówno.
Najgorsze były pierwsze momenty. Ilość podwodnej roślinności mnie przerażała i
sprawiała wrażenie jakby coś miało mnie wciągnąć pod wodę. Na szczęście za
pomostem nie było ich już przy powierzchni i można było się rozkoszować
pływaniem.
Płyniemy z Asią. |
Jazda na rowerze:
44,34 km
Tutaj to Krystian się wykazywał. A ja ani razu nie wsiadłam
na rower. Pierwszym razem najpierw zabrali z Kubą na przyczepkę dzieciaki. Za
drugim objechali jezioro, odnaleźli zamek (o którym więcej się mówi, niż z
niego zostało), i… popsuli rower Kuby w trudnym terenie.
Żeglarstwo: 9,15 km
Dystans trzeba pomnożyć gdzieś pewnie razy trzy. Łódkę
wypożyczoną mieliśmy przez cały dzień i pływaliśmy prawie 7godzin.
Za sterem Kapitan Walczak |
I nasz hit! Badminton:
2,1 km
Graliśmy zestawem otrzymanym od naszych kolegów w prezencie
ślubnym... yyyy.... 9 lat temu. Chłopaki! Świetny prezent, w końcu się doczekał
swojego czasu. Mam nadzieję na więcej takich treningów. Bo trzeba przyznać - to
świetny sposób na poruszanie starych kości.
Gramy! |
I jeszcze nie zapominamy o rowerkach wodnych i kajakach.
Dobry wujek Krystian zabierał wszystkie dzieci będące z nami, a bywało ich
sześcioro, na przejażdżki. Z jednej wrócił cały mokry, jak po dobrym treningu
biegowym.
Ewa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz