wtorek, 23 sierpnia 2016

Zasłużone wakacje!

Po zgrupowaniu w Pile przygotowującym nas do kolejnej części sezonu (o którym można przeczytać TU-klik) nadszedł czas upragnionych wakacji. Pojechaliśmy na Pojezierze Złotowskie, do malutkiego miasteczka wypoczynkowego Kujanki leżącego nad wielkim jeziorem Borówno. Dla mnie to mały powrót do przeszłości. 22 lata temu byłam tam z rodzicami na wakacjach. Wtedy nawet zrobiłam kartę pływacką! Ha. Jest tam co robić i można aktywnie wypoczywać. Co też uczyniliśmy. W drugim tygodniu do nas dojechała rodzina Sportowej Mamy – czyli Asia i Kuba z córeczkami. I razem z nimi biegaliśmy i pływaliśmy.

Podsumowanie dwutygodniowych wakacji Biegających Walczaków w liczbach.

Bieganie: 58,75 km
Lwia część dystansu to moje treningi. Razem przebiegłam 45km. Z czego 29 w drugim tygodniu z Asią. Pierwszy raz biegałam z kimś innym niż własny mąż. Fajne doświadczenie. Dzięki Asia! Było naprawdę super.
Krystian przebiegł się raz. Pobiegli z Kubą chcąc zrobić 8km. Ale chłopaki się zgubili i wyszło im 14.
Gdzieś pomiędzy Zakrzewem a Kujankami 

Chodzenie: 15,08 km
Tym razem wózek Idy przeważnie stał, a nie jeździł. Ale nie było czasu na tak prozaiczne czynności jak spacery. Przygoda wzywała.
Takie widoki podczas spacerów po lesie z Duśką

Pływanie: 3,49 km
Zaliczaliśmy treningi open water w pięknym jeziorze Borówno. Najgorsze były pierwsze momenty. Ilość podwodnej roślinności mnie przerażała i sprawiała wrażenie jakby coś miało mnie wciągnąć pod wodę. Na szczęście za pomostem nie było ich już przy powierzchni i można było się rozkoszować pływaniem.
Płyniemy z Asią. 


Jazda na rowerze: 44,34 km
Tutaj to Krystian się wykazywał. A ja ani razu nie wsiadłam na rower. Pierwszym razem najpierw zabrali z Kubą na przyczepkę dzieciaki. Za drugim objechali jezioro, odnaleźli zamek (o którym więcej się mówi, niż z niego zostało), i… popsuli rower Kuby w trudnym terenie.
Żeglarstwo: 9,15 km
Dystans trzeba pomnożyć gdzieś pewnie razy trzy. Łódkę wypożyczoną mieliśmy przez cały dzień i pływaliśmy prawie 7godzin.
Za sterem Kapitan Walczak

I nasz hit! Badminton: 2,1 km
Graliśmy zestawem otrzymanym od naszych kolegów w prezencie ślubnym... yyyy.... 9 lat temu. Chłopaki! Świetny prezent, w końcu się doczekał swojego czasu. Mam nadzieję na więcej takich treningów. Bo trzeba przyznać - to świetny sposób na poruszanie starych kości.
Gramy!

I jeszcze nie zapominamy o rowerkach wodnych i kajakach. Dobry wujek Krystian zabierał wszystkie dzieci będące z nami, a bywało ich sześcioro, na przejażdżki. Z jednej wrócił cały mokry, jak po dobrym treningu biegowym.


I tak w skrócie wyglądały nasze wakacje. Już nie możemy doczekać się kolejnych.
Ewa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz