Niestety nie powiem Wam ile dokładnie schudliśmy, bo nasza
waga za każdym razem pokazuje co innego. Szacuję jednak, że spadłem na wadze
jakieś 6 kg w cztery tygodnie. Taki był efekt diety, na którą przeszliśmy na przełomie
stycznia i lutego 2017.
To nie było noworoczne postanowienie. Po prostu Ewa chciała
wypróbować tę dietę, a ja ją w tym wsparłem. Sam nigdy nie zmuszałem się do
jedzenia według jakiegoś z góry narzuconego planu, tym chętniej postanowiłem
spróbować na własnej skórze.
Jest taka strona, szybkaprzemiana.pl. Dzięki temu, że jest
dobrze zrobiona, łatwo jest wyszukiwać na niej potrzebne podczas diety rzeczy, na
którą przejście nie było trudne. Wystarczyło układać jadłospis na kilka
najbliższych dni w gotowej, pustej tabelce (dostępnej na stronie) i robić do
tego listę zakupów. Dzięki temu jedzenie się nie marnowało, a trzymając się
planu wiedzieliśmy, że jemy właściwie. Do jadłospisu wpisywaliśmy gotowe
przepisy, które można znaleźć na stronie, ale kombinowaliśmy też z list
składników dostępnych w poszczególnych fazach diety.
Od razu zaznaczę, że nie znam się na „Szybkiej Przemianie”.
Po prostu korzystaliśmy z tego co jest dostępne na stronie. Z tego co
zrozumiałem zasady są proste. Dzielimy tydzień na 3 fazy – dwa dni pierwszej
fazy, dwa dni drugiej fazy, trzy dni trzeciej fazy, a potem powtarzamy, i tak
przez miesiąc. W każdej fazie jest lista składników, które można jeść. I tak w
pierwszej je się trochę węglowodanów i protein. W drugiej prawie wyłącznie
mięso, ryby i warzywa. W trzeciej dopuszcza się dobry tłuszcz roślinny – jest
najbardziej liberalna. Z dużych zmian, przestaliśmy jeść pieczywo.
Zastępowaliśmy go od czasu do czasu innymi rzeczami. Ziemniaków wcześniej prawie
nie jedliśmy, więc ich braku nie odczuliśmy kompletnie.
To, że byliśmy na diecie, nie oznacza, że jedliśmy mało, czy
źle. Obowiązkowo pochłanialiśmy pięć posiłków dziennie, z czego główne dania
były bogate w dużą ilość warzyw, których czasami nie dało się przejeść. Czy
pomyślelibyście, że chili con carne może być dietetyczne? A spaghetti po
bolońsku? Tak, jeśli tylko dania zrobione są z odpowiednich składników (na
przykład makaron orkiszowy zamiast z pszenicy) i w należyty sposób (na przykład
cebula duszona z odrobiną wody, a nie smażona na oleju). W diecie mieszczą się
różnego rodzaju brownie, ciasta marchewkowe, czy na przykład szczególnie mi
smakująca pieczeń rzymska.
Całość wymaga trochę ogarnięcia się. Pewne rzeczy trzeba
przygotowywać wcześniej i nie ma na to rady. Planowanie to klucz do sukcesu,
choć niestety samo robienie listy zakupów połączone z tworzeniem jadłospisu na
początku zajmowało nawet godzinę. Efekty są jednak zdumiewające. Moja waga
spadła z około 81 kg do 75. Nie ważyłem tyle od kilkunastu lat! Od razu stałem
się szybszy, a w ostatni weekend podczas parkrunu poprawiłem życiówkę na 5 km –
pomimo zimowych warunków na parkowych ścieżkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz